Moja lista blogów

sobota, 21 stycznia 2012

frywolitka

a tu trochę historii



Historia frywolitki
Frywolitka, zwana też koronką czółenkową, jest bardzo starą techniką wytwarzania koronek. W "dawnych dobrych czasach" zajmowanie się czółenkiem było jedną z ulubionych prac ręcznych. Ma ono bowiem tę zaletę, że robótka jest łatwa do transportowania i w każdej chwili może zostać przerwana i podjęta; co więcej, powstała koronka mimo swojej delikatności jest bardzo mocna.
Wiele osób przypomina sobie z pewnością, że widziało czółenka w starych szufladach, nieraz jeszcze w rękach starszych pań, jak pokazano np. w filmie "Tadelloeser & Wolff'. Lecz technika ta jest o wiele starsza. Podobno była już znana w starożytnym Egipcie i w starożytnych Chinach. Z pewnością dotarła do nas ze Wschodu, gdzie jeszcze dziś jest wykonywana pod nazwą "Makuk" (według tam używanej nazwy czółenka).
Tworzenie frywolitek było bardzo modne w XVIII wieku, chociaż jeszcze nie umiano wypracowywać łuków i ząbków. Czółenka były wówczas bardzo duże i bogato zdobione metalami szlachetnymi i klejnotami. Popularnością cieszyły się także czółenka z azjatyckim malarstwem lakowym lub z porcelany miśnieńskiej. Materiał do pracy był gruby, przeważnie galon, a koła tworzyły rodzaj taśmy szmuklerskiej. Jednak produkt końcowy nie był tak ważny jak samo czółenko i praca z nim.
Odnośnie samego określenia "frywolitka" istnieją różne interpretacje, np. Tina Frauberger tak pisze w swojej "Wiedzy o koronkach" (Lipsk 1894r. str. 262): "Okoliczności, że praca ta jest jedną z najbardziej uroczych, lekkich i wykonywanych bez specjalnych urządzeń, (...) oraz że pierwotnie służyła ona spędzaniu bezczynnego czasu bez celu, zawdzięcza określenie "frivolite", nazwę, która się przyjęła". Niejasne jest pochodzenie angielskiego pojęcia fachowego "tatting", podczas gdy obecnie w Niemczech używane określenie "Occhi" wskazuje na koła.
W XVIII panie z angielskiej i francuskiej szlachty chętnie kazały portretować się z czółenkiem wysadzanym klejnotami. Wiadomo, że Madame Pompadour zgubiła swoje czółenko podczas przedstawienia teatralnego i następnie poszukiwała go przez ogłoszenie prasowe.
Praca z czółenkiem już wcześniej pojawiła się w literaturze. W roku 1704 ukazał się wiersz pt. "The Royal Knotter", prawdopodobnie autorstwa sir Charlesa Sedleya (1639?-1701), w którym opiewa on pilne ręce królowej angielskiej Marii (1622-1695), która nawet w powozie nie przerwała pracy z czółenkiem. Wiersz Sedleya "Phillis Knotting" został nawet opracowany muzycznie przez Henry'ego Purcella (1658-1695) i był znany pod tytułem "The Knotting Song". Ponad dwa stulecia później o pracy czółenkiem pisał Max von Boehn w swoim dziele "Dodatek do mody" (Monachium 1928r. str. 266/67): "Madame de Genlis nazywa pracę z czółenkiem pracą, która niczemu nie służy, symbolem niechęci każdej porządnej kobiety do całkowitej bezczynności. W każdym razie była to miła zabawka, służąca pokazaniu pięknych rąk w uroczym ruchu."
Same czółenka były kosztowne. Lacare Duvaux sprzedał w roku 1755 markizie de Pompadour czółenko ze złotą emalią za 690 franków. Madame de Beaumont otrzymała w roku 1771 od hrabiny de Provence czółenko ze złota z malunkiem miniaturowym wartości 900 franków. W majątku hrabiego Karla von Lothringen w 1781r znajdowało się, prawdopodobnie pochodzących z posagu jego żony, 17 czółenek z bursztynu, kryształu górskiego, złota, masy perłowej, agatu, skamieniałego drewna itp., wszystkie ujęte w złocie. Maria Antonina Saksońska posiadała złote czółenko wysadzone brylantami, które służyło jej jednocześnie jako tabakiera. Zostawiła je w spadku księżniczce Elżbiecie."
W XIX w. w Irlandii, celem zmniejszenia biedy ludności, wytwarzano, oprócz innych koronek, także frywolitki. Wprowadzono tę technikę w hrabstwie Louth, gdzie utrzymywała się przez kilkadziesiąt lat. Nawiasem mówiąc, frywolitki nazywa się także koronkami Isle-of-Wight.
Właściwy rozkwit frywolitek nastąpił dopiero wówczas, kiedy to około 1850r. wynaleziono metodę wytwarzania łuków i ząbków, dzięki którym wzory uległy znacznemu urozmaiceniu i zyskały na delikatności. Wzory były więc coraz bardziej pomysłowe, lecz również mniej praktyczne, gdyż niezliczone ząbki, które zaczęły ozdabiać koronki, były i są zmorą każdej prasowaczki. Zasługa tego wynalazku przypada Eleanorze Riego de la Branchardiere, która w swoich publikacjach koronek "Occhi" otwierała nowe wymiary dla tej techniki i na wystawach międzynarodowych uzyskała cztery nagrody za swoje koronki.
Dwiema najbardziej znanymi amatorkami frywolitki były rumuńskie królowe Elżbieta i Maria. Królowa Elżbieta (1843-1916), znana pod nazwiskiem Carmen Sylva jako niemiecka poetka, wykonała zasłonę kościelną (ikonostazę) z jedwabiu i złotej nitki, ozdobioną turkusami. W welon ołtarzowy, przy pomocy pętły z włosów na nitce pracy, wrobiła prawdziwe perły. Jej następczyni na tronie rumuńskim, królowa Maria (1875-1938), wnuczka królowej Viktorii i córka księcia Alfreda Saksonii-Coburg i Gothy, wykonała również dla celów kościelnych koronki "Occhi", które podarowała klasztorowi Sinaia. Mówiono, że wrobiła w te koronki klejnoty, które w przeciwnym razie mogłyby wpaść w ręce kochanki jej małżonka.
Popularność pracy frywolitkowej w latach 20-tych ubiegłego stulecia zawdzięczamy wielu podręcznikom o pracy czółenkowej, które jeszcze dziś dostarczają użytecznych wzorów. Jednak zamiłowanie kobiet dla tej delikatnej pracy skończyło się nagle, gdy konieczne stały się ochraniacze przegubów dla żołnierzy i odzież wykonana na drutach, nadająca się do ponownego zrobienia po spruciu.
Podczas gdy przede wszystkim na Zachodzie, aż do Ameryki, Australii i Nowej Zelandii zainteresowanie się koronkami frywolitkowymi nigdy nie zmalało, w innych krajach dopiero teraz wraca się powoli do tej techniki. Niemniej jednak każdy, kto się nią zajmuje, potwierdzi to, co pisała 100 lat temu Lady Katherine Hoare: "Wielka jest radość z odkrycia nowego supełka. Nie wiem, czy Madame Curie czuła się bardziej szczęśliwa po odkryciu radu. Naturalnie nasza praca jest mała i skromna i nigdy nie trzęsie światem. Tylko co kilka stuleci kobieta może wstrząsnąć światem, lecz w ciszy swojego pokoju może znaleźć rzeczy, które dają jej całkowite i głębokie zadowolenie."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz